Ktoś pierwszy musi wyciągnąć dłoń. Obecnie igrzyska są ukłonem w strone Chin i gestem pokazującym to, że "zachód" nie odcina się od tego państwa. Takie gesty wymuszają pewne złagodzenie polityki Chin, choćby i okresowe. W dyplomacji tak jak i w życiu najgorsze co można zrobić to powiedzieć "Nie! Bojkotujemy! Mamy was gdzieś bo jesteście tymi złymi i nie macie racji!"- trzeba próbować się dogadać, choćby i małymi kroczkami. To wymaga czasu i pracy, ale daje jakiekolwiek efekty, a odrzucenie i zamknięcie się na drugą stronę powoduje jedynie eskalację wrogości i konfliktów.
Igrzyska to balanga i biz dla wybrańców. Ideały sportowcy mają w dupalu. Dla nich liczą sie tylko wyniki, medale i głównie kasiora. Sportowcy to w 3/4 albo i więcej - cieniasy mentalne i prostaki. Najlepsze jest to że durne państwa wydają kasę, a cwaniaki spijają cały zysk...
Chryste!!! Bardziej pretensjonalnego przerostu formy nad treścią jak ta stronka w życiu nie widziałem!
"czlowiek czlowiekowi zgotował ten los" z kazdego punktu widzenia.
Przepraszam bardzo o co tybeteńczycy protestowali? o to że łamie się prawa człowieka w chinach?
Strona Bardzo dobitnie Pokazuje Czarną Strone Organizacji Igrzysk
i co z tego
Tybet jest teraz trendy...A co z resztą świata?
sympatyczny paranoiczny wniosek przychodzi do głowy po przeczytaniu strony :) tylko w którym kierunku rozpocznie się ta chińska inwazja w najbliższych latach ?
vazco:
2008-08-11 16:23
Łamanie praw człowieka w Chinach rzeczywiście jest rzeczą straszną i nic tego nie usprawieldiwia... Potrafię jednak spojrzeć na to także z innej perspektywy. Metody stosowane przez państwo Polskie w okresie międzywojennym nie różniły się niczym od tych obecnie stosowanych przez Chiny. Radzę spojżeć tutaj: http://pl.wikipedia.org/wiki/Miejsce_Odosobnienia_w_Berezie_Kartuskiej. Lektura jest szokująca. Czyżby czasem cel uświęcał środki?...
Swoją drogą zastanawia mnie w jakim stopniu na rozdmuchiwaniu sprawy Tybetu zależy obecnie Rosji. Wydaje mi się że to co dzieje się w Gruzji jest problemem o wiele poważniejszym i bardziej nas dotykającym. Tu nie chodzi już o wolność Gruzinów, ale także o perspektywę ograniczenia naszej wolności.